Fajne są te kolory sukienki, trochę takie dżinsowe, nic tylko machać igiełką i cieszyć oko. Choć z tym haftem tak lekko i radośnie mi nie było. Gotów do przekazania w dobre ręce miał być w zeszły weekend. Gotów może i był, chociaż końcówkę haftowałam psiocząc i ledwo na oczy widząc. Dopadło mnie choróbsko paskudne i ledwo żyłam. Mąż w rozjazdach i obłożony zajęciami, więc obdarowałam dziadków wnukami, których to w sytuacji, kiedy matka półżywa, energia rozpiera jeszcze bardziej i miałam trochę się podkurować. Zamiast lepiej było gorzej. Dziewczę błękitne czeka więc na swój czas, ciągle nieoprawione, bo tego już nie miałam jak zrobić. Chociaż szaleńcza myśl, żeby się zebrać w sobie i skoczyć szybciutko po ramkę, bo ta pierwotnie planowana z domowych zasobów okazała się nieodpowiednia, przemknęła mi przez głowę ;) Tylko że od poprzedniej niedzieli o wyściubieniu z domu nosa mogłam marzyć co najwyżej. To co wzięłam za początki anginy okazało się... szkarlatyną. Nikomu nie życzę! Fakt, kilkoro dzieci z przedszkola Radka zachorowało, on sam się trzyma i żadnych objawów nie zdradza, ale jak widać zalęgło nam się cholerstwo w domu. Teraz pozostaje liczyć na to, że zaczęło i skończy się na mnie...
Haftując baletnicę pierwszy raz sięgnęłam po białą Lindę 27ct. i jestem zauroczona tym materiałem :) bardzo się polubiliśmy :) niezwykle pasowały mi te równiutkie niteczki. Przyjazna dla oka wielkość krzyżyka też ma swoje znaczenie :)
A tymczasem zmykam pohaftować jeszcze troszkę, bo tydzień pod znakiem chorowania i pakowania, więc na krzyżyki czasu jakoś było mało :)
P.S. Nieśmiało przypominam o moim podaj dalej. Jedno miejsce ciągle czeka :) Ktoś chętny?
Pozdrawiam!
Cudowne są te tancereczki....tulipanek naprawdę zachwyca:)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszedł na Lindzie:)
ps
Zgłosiłam się do zabawy :)
Uściski :)
Prześliczna dziewczyneczka i cudnie wygląda na tym materiale:-)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę!
Piękna panieneczka :) A szkarlatyny nie zazdroszczę, w końcu to choroba dziecięca i dorośli przechodzą dużo ciężej. Ja załapałam w wieku 26 lat i chorowałam 3 miesiące. Dwa tygodnie jak z krzyża zdjęta a później to już skutki choroby ciągły się i ciągły. Dużo zdrówka więc życzę i obyś przeszła dużo łagodniej niż ja :) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚliczna tulipanowa panienka! Świetnie prezentuje się na Lindzie :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę :)
Linda jest extra :D Idealna dla tej pannicy :)
OdpowiedzUsuńPanienka cudna i cudnie na tej Lindzie tańcuje. Też bardzo lubię Lindę, fajnie się nadaje do łączenia haftu krzyżykowego z haftem hardanger.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę i dbaj o siebie :)
Śliczna tancereczka. Jejku współczuję, ja też od 2 tygodnii wracam do zdrowia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTancereczka przeurocza :)Lindę też lubię :) Jest o wiele lepsza niż Aida, a jedyne co mi przeszkadza to słuszna wielkość krzyżyka ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńśliczna, ta panienka jest jeszcze w moich planach
OdpowiedzUsuńpozdrawiam